poniedziałek, 27 stycznia 2014

Roździał 26

Gdy byłem już na lotnisku, kupiłem najszybszy lot do Londynu.
-Zaraz zaraz. Przecież za 10 minut zamykają bramki.- krzyknąłem i biegłem jak szalony. Ku mojemu ździwieniu- ale to dobrze- nie było fanów. Po 15 minutach siedziałem już w fotelu. Lot wydawał mi się strasznie długi. Gdy tylko samolot wylądował próbowałem się przebrnąć przez tłum ludzi. W końcu mi się udało.
-No nie- pomyślałem gdy zobaczyłem ten tłum fanów. Próbowałem jakoś uciec do wyjścia ale bez szans. Nagle fanki mnie otoczyły.
-Niall!!!- pisnęła jakaś dziewczyna i zerwała mi kaptur w bluzie. Nagle poczułem że ktoś mnoe zabiera
-Mark- powoedziałem z ulgą gdy tylko zobaczyłem mojego ochraniarza
-Walizki są w samochodzie. Zmywajmy się. Jest tu coraz więcej fanów- powiedział
Nagle znaleźliśmy się w samochodzie. Dałem adres szpitala Markowi.
-Wiesz Niall
-Tak?
-To jest ten szpital- powiedział Mark wskazując na wielki budynek.
-Jak blisko- powiedziałem bo szpital był na przeciw lotniska. Po 5 minutach byliśmy na miejscu. Mark czekał w samochodzie.
-Przepraszam gdzie jest Julia Lewandowska?- zapytałem jakąś panią recepcjonistkę
-Pokój numer 188. Pa z rodziny?
-Jestem jej chłopakiem.- nie czekając na nic pobiegłem w stronę windy. Na drugim piętrze wysiadłem i pobiegłem na konoec korytarz.
-184 185 186 187 188!- mówiłem patrząc na numery pokoi. Wszedłem i zobaczyłem bladą Julkę.
-Julka-szepnąłem siadając obok jej łóżka. Ona tylko oddychała. Złapałem ją za rękę i zacząłem płakać.
-Nie zostawiaj mnie- zacząłem. Zamknąłem oczy i spuściłem głowę.
-N....N....Ni....Niall- powiedziała z trudem
-Cichutko. Jestem tu nie zostawię ciebie. Jestem- odwróciłem się bo nie chciałem żeby Julka widziała jak płaczę.
-Ko... Kocham..... C...Cię- dodała
-Ja ciebie bardziej- mówiąc to pocałowałem ją w ręke. Nie zauważyłem że po jej ręce spłynęła moja łza.
-Nie płacz. Mnie nic nie boli tylko jestem słaba. Nie płacz- powiedziała
-Przepraszam. Ja się bałem że cię stracę...- wyszeptałem
-Niespodzianka!- krzyknął Louis
-Ty sieroto, nie drzyj się tak- powoedziałem do niego ze złością.
-Przepraszam. Julka wszystko w porządku? Martwimy się. Jesteśmy tu wszyscy.
-Czekaj kochanie. Zaraz wrócimy- powoedziałem do mojej miłości po czym wyszedłem z Louisem z pokoju a tam stała reszta.
-Słuchajcie...- zacząłem i wszystko im wytłumaczyłem ze łzami w oczach
-Nie martw się. Ona jest silna. Ma dla kogo walczyć- powiedziała Perrie
-Ktoś jest z rodziny?- zapytał się nas doktor który przechodził
-Ja jestem jej chłopakiem- odpowiedziałem
-Zapraszam.- powiedział i odeszliśmy na bok -Pani Julia już jutro wyjdzie ze szpitala. Tutaj ma pan wypisane leki. Proszę nie drażnić jej i proszę dopilnować by piła co najmniej półtora litra wody dziennie. Nie może jeść mięsa przez następny tydzień. To tyle z mojej strony.
-Dziękuję. Do widzenia.- powiedziałem troche uspokojony że już jutro Julka pojedzie do domu.
-Słuchajcie. Jutro Julka wraca do domu. Wiem że jej pobyt w szpitalu nie był dłługi ale przygotujemy dla niej coś fajnego- powiedziałem do reszty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz